Trzeci dzień pobytu w Ekwadorze przedstawiał się skromnie: w programie przewidziano żadnej aktywności, był jedynie fakultet do parku narodowego Cotopaxi z pobytem nad polodowcową laguną Limpiopungo i wejściem do schroniska Jose Rivas (4864 m npm.) - Roweromaniakostwo oczywiście z fakultetu skorzystali. Żona Roweromaniaka została nad laguną a Roweromaniak pojechał dalej i spróbował dojść do schroniska. Szanse swoje oceniał niewysoko z racji wieku, zmęczenia podróżą i całkowitym brakiem aklimatyzacji nie tylko górskiej (schronisko leży wyżej niż szczyt Mount Blanc) ale również niedostosowania organizmu do sześciogodzinnego przesunięcia czasowego i związanym z tym niewyspaniem. I tak też się stało: Roweromaniak zawrócił[1] mniej-więcej z połowy podejścia (doszedł do ok. 4720 m, co i tak jest jego rekordową wysokością[2]) - niemniej spróbować trzeba było! Pogoda podczas wypadu pod Cotopaxi była kiepska: deszczowa z dużą ilością niskich chmur, co spowodowało, że Roweromaniak szczytu Cotopaxi .| [Data utworzenia: 22 marca 2023] |
Przypisy:
[1] Do porażki przyczyniły się też w pewnym stopniu warunki pogodowe (mgły, deszcz/ grad) oraz nieprzyjemne do podchodzenia podłoże - miałki i usypujący się żużel/piasek wulkaniczny. Gdyby wypad na Cotopaxi był kilka dni później, np. po powrocie z lasów deszczowych Amazonii, szanse Roweromaniaka byłyby zapewne znacznie większe.
Brak negatywnych reakcji organizmu w czasie późniejszego o kilka miesięcy letniego wyjazdu w Himalaje z pobytem na większych wysokościach niż pod Huascaran lecz z dobre zaplanowaną aklimatyzacją utwierdził Roweromaniaka w tym przekonaniu.
[2] Rekord ten nie utrzymał się zbyt długo: Roweromaniak pobił go o ponad 600 metrów już podczas letniego wyjazdu w Himalaje.
Powiązania 
Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.
Uzupełnienia: Cotopaxi, Park Narodowy Cotopaxi, Góra Cotopaxi, Jezioro Limpiopungo