[Rezerwat przyrody Fathala, rozlewiska rzeki Saloum, Wyspa Baobabów, Wyspa Ptaków]
[Właściwszym określeniem byłaby sesja zdjęciowa z lwami.] Wygląda to mniej więcej tak:
Senegal był przez lata kolonią francuską. Chociaż po uzyskaniu samodzielności próbowano negować wpływ tradycji i obyczajów francuskich, na nic to się zdało. Prawda okazała się brutalna: nawet zwierzęta przejęły obyczaje powszechnie francuskimi zwane, przynajmniej jeżeli chodzi o seks - jak to udowadnia załączony filmik.
Trwająca nieco ponad godzinę przejażdżka po rezerwacie w poszukiwaniu - jak to się mówi - dzikich zwierząt, sprowadzająca się w końcu pory suchej (wówczas na takim safari był Roweromaniak) do odwiedzenia wodopoju i miejsc dokarmiania. W tym okresie jedynym problemem może być odszukanie niezależnych od dokarmiania żyraf, łatwiej sobie radzących w okresie mniejszej dostępności zieleniny - siegają po prostu wyżej od innych zwierząt. Dla Roweromaniaka największymi atrakcjami safari były: polowanie na bąkojady i należący do hipopotama kutas - monstrum.
Bąkojady to ptaki wielkości gołębia spędzające życie na mozolnym wydłubywaniu co smakowitszych insektów z ciał dużych ssaków jak antylopy, nosorożce, bawoły czy żyrafy i zwykle można je dostrzec jedynie na ciałach żywicieli. Podczas afrykańskich wakacji widuje się te ptaszki zazwyczaj jedynie w trakcie samochodowych objazdów sawanny zwanych safari. Jednak takie safari organizuje się dla oglądania dużych zwierząt, którym można przypatrzeć się jedynie z pewnej odległości - dobrej do oglądania i sfotografowania stada bawołów, ale niekoniecznie odpowiedniej do portretowania małych ptaków, więc upolowanie bąkojada w pełnej krasie nie jest łatwe. Posiadacze jedynie smartfonów lub tabletów mogą liczyć - w najlepszym razie - jedynie na kilka drobnych ciałek przyklejonych do nosorożca, które co prawda udaje się od ciała nosiciela odróżnić (chociaż nie zawsze), ale których koloru dzioba już określić łatwo nie będzie - a dziób jest istotną cechą rozpoznawczą gatunku. Trzeba więc mieć jakieś ustrojstwo ze sporym zoomem, a i wówczas polowanie łatwe nie jest tym bardziej, że niejednokrotnie trudno zdecydować się czy pstrykać bąkojada, czy też jego nosiciela. Brakuje czasu nawet na ustawienie kadru, a o ręcznych ustawieniach czegokolwiek można zapomnieć. Fotografuje się z ręki na dużym powiększeniu bez możliwości oparcia się o cokolwiek, co preferuje lekkie ultrazoomy z wizjerem dla oka - aparat przytknięty do oka jest stabilniejszy niż trzymany przed sobą. Przewidywanie podobnych sytuacji skłoniło Roweromaniaka do kupna przed planowanym wyjazdem takiego właśnie małego aparatu z dużym zoomem[1], co okazało się najszczęśliwszym z przedwyjazdowych pomysłów zakupowych.
Objazd rezerwatu właśnie dobiegał końca i Roweromaniak myślał już jedynie o klimatyzowanym autobusie, do którego przesiądzie się za kilka minut gdy nagły rejwach zmusił go do ponownego zerknięcia mijane zwierzęta. Hałas tworzyły głównie głosy niewieście, niektóre roześmiane lub hihoczące, inne wyraźnie skonfundowane, niektóre wręcz jakby zniesmaczone. Powodem był pan nosorożec grzecznie dotychczas sobie polegujący i niezwracający uwagi na otoczenie, który to nosorożec właśnie był wstał i pokazał, co miał, a miał co pokazywać. Żadnej samicy jego gatunku w pobliżu jednak nie było, więc pokaz okazał się daremnym. A samicy nie było gdyż pan ten zachędożył już wcześniej pono aż dwie swoje partnerki na śmierć - taki był łasy na baby.| [Data utworzenia: 29 stycznia 2022] |
Przypisy:
[1] Wcześniejsze aparaty Roweromaniaka były raczej urządzeniami sporych rozmiarów tak, że niektórzy brali je nawet za urządzenia profesjonalne. Roweromaniak miał wcześniej na stanie jeden niewielki aparacik kupiony dla Żony Roweromaniaka, jednak to jest urządzonko dziesięcioletnie, bez stabilizacji, z niewielkim zoomem (x3) i średnią jakością zdjęć.
Powiązania 
Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.
Uzupełnienia: Spacer z lwami w rezerwacie Fathala, Safari w rezerwacie Fathala, Polowanie na bąkojady, Kutas - monstrum, Z drugiej strony kadru, Lwy francuskie, Załadunek