Zachęcony efektami poprzednich wyjazdów październikowych (15-17 i 21-23) postanowił Roweromaniak pojechać w rejony lepiej sobie znane pod względem grzybności czyli w lasy Puszczy Noteckiej pomiędzy Mokrzem a Miałami, co by przywieźć nieco grzybków innych niż maślaki i sowy. I pojechał w ostatnim dniu października. Ponieważ dzień o tej porze roku jest krótki a odległość spora założył, że pojedzie najpierw do Stobnicy i tam poszuka noclegu, po czym już lasem dotrze w następnym dniu do celu. Pojechał więc w stronę Obornik i dalej najładniejszą w okolicy drogą rowerową prowadzącą z podobornickich Słonaw do Stobnicy. Pogoda tego była całkiem przyzwoita, jedynym problemem okazało się zamknięcie cmentarzy, na których Roweromaniak zwykł był zaopatrywać się w wodę - szczęściem zamykacze zapomnieli zamknąć na łańcuch bramy do wywozu śmieci z cmentarnego śmietnika i obyło się bez skakania przez płot. Będąc w Stobnicy stwierdził Roweromaniak iż trzeba pojechać do wilków i zobaczyć, czy rozpoczynającej się tam ścieżce dydaktycznej nie ma dogodnego miejsca na nocleg. Było. Przenocował więc Roweromaniak zaliczając bliskie spotkanie z (być może) wilkiem, a rano pojechał dalej. Niepewna pogoda i zapowiadany deszcz skłoniły Roweromaniaka do niewielkiej zmiany planów: zamiast lasem pojechał szosą przez Zielonągórę, Piotrowo, Nadolnik i Wronki zwiedziwszy po drodze siedzibę Nadleśnicwa Wronki (w Nadolniku) i zaopatrzywszy się w wodę na stacji benzynowej. Na nocleg udał się Roweromaniak do znanej sobie z wcześniejszych biwaków budoambony, dokąd dojechał już w padającym deszczu. Na miejscu okazało się, że w lesie jest sporo grzybów - głównie podgrzybków - tak, iż nazajutrz musiał Roweromaniak wracać do domu baną z Mokrza, co by zbiorów nie podusić. Tak więc ma Roweromaniak zapas mrożonych i zaoctowanych podgrzybków i maślaków, który musi mu wystarczyć do następnego sezonu.