Puszcza Notecka / Stobnica
Artykuły: t1019. Bliskie spotkania trzeciego stopnia
Ostatnie wyjazdy pokazały Roweromaniakowi, iż coraz częściej przy leśnych ścieżkach dydaktycznych powstają spore zadaszone miejsca umożliwiające przeprowadzenie zielonych lekcji w lesie. Miejsca takie budowane są zazwyczaj na początku ścieżki, często w pobliżu leśniczówek lub innych zabudowań, co powoduje że są dobrym schronieniem na czas niepogody oraz idealnym miejscem na przygotowanie posiłku, zatem Roweromaniak miejsca takie odwiedza chętnie i zapisuje sobie ich położenie. Będąc na grzybowym wyjeździe w Stobnicy postanowił sprawdzić pod kątem zadaszenia tamtejszą ścieżkę dydaktycznę i znalazł obiekt całkiem wygodny chociaż wyraźnie podjadany przez jakieś owady. Miejsce miało wyłożoną pozbrukiem posadzkę i ułożone w krąg stoły z ławami, zadaszone, bez miejsca na ognisko i zdarzającej się niekiedy dziury na dym pośrodku dachu. Położone było przy drodze do wilków, jednak poza zasiegiem wzrokowym z pobliskich zabudowań, więc Roweromaniak zdecydował się zjeść w nim obiadek i przenocować. Wiatr był słaby, można więć było gotować bez osłony namiotu i zjeść w spokoju siedząc wygodnie na ławce przy solidnym stole. O tej porze roku (koniec paździenika) zupełnie ciemno jest już ok. piątej więc Roweromaniak zrobił sobie krótki spacerek i zdecydował się iść spać. Rozbił namiot pod dachem jednak - dla wygody - większość rzeczy niepotrzebnych do snu zostawił w rowerze i na ławce, do namiotu wkładając jedynie gaz, herbatę, aparat , telefon, wodę i zamkniętą w pudełkach żywność (dla ochrony przed zwierzętami). Nie umyta menażka po zupie została na ławce obok namiotu[1]. Zasypiając ok. szóstej po południu usłyszał Roweromaniak dziwny metaliczny dźwięk, który zidentyfikował jako przesuwanie/poruszenie menażki. Uznał, że jakiś stwór usiłuje wylizać resztki zupy, wstał więc, zabrał menażkę do namiotu i przykrywszy ją szczelnie deklem poszedł spać ponownie. Pierwsze siusiu[2] obudziło Roweromaniaka ok. godziny 21. Pomimo chmur było jasno od księżyca więc Roweromaniak wstając za potrzebą nie zabrał latarki. Wyszedł przed namiot i zdębiał: dwa metry od niego, po drugiej stronie stołu jakieś psowate stworzenie wielkości, koloru i postury wilka obwąchiwało ławkę i stół, na którym kilka godzin wcześniej Roweromaniak jadł kolację. Obwąchawszy obeszło stoły i weszło pod dach kierując się w stronę namiotu i Roweromaniaka stojącego obok. Ofuknięte przez Roweromaniaka straciło rezon, zawróciło i niespiesznie oddaliło się w stronę pobliskiej wilczej zagrody. Roweromaniak wskoczył do namiotu po aparat, jednak gdy go uruchomił zwierzę było już zbyt daleko na fotkę. Stwór przez cały czas nie wydał żadnego głosu - poruszał się bezszelestnie, nie sapał, nie dyszał, nie szczekał. W chwilę później z pobliskich zabudowań zaczęły szczekać psy, a Roweromaniak uświadomił sobie, że gdy chował menażkę do namiotu psy szczekały tak samo. Zwierza nie udało się Roweromaniakowi zidentyfikować, jednak podobieństwo do wilka było wyraźne - może to jakiś samotny basior zwabiony bliskością pobratymców w zagrodzie Stacji Doświadczalnej Uniwersytetu Rolniczego?
[Data utworzenia: 30 listopada 2020]


t1019. Biwak pod budą 24/25 października 2019

Przypisy:
[1] Roweromaniak zabiera zazwyczaj podwójna menażkę, której zewnętrzny większy gar służy wyłącznie do gotowania wody i zawsze jest w miarę czysty, zaś mniejszy garnek wewnętrzny służy jedynie do przyrządzania zupek tzw. "chińskich" ze sporą porcją makaronu lub tzw. "błyskawicznych" z proszku. Wieczorem gar ten nie jest myty nieomal nigdy - czeka na zupkę poranną.
[2] Wieczorny posiłek Roweromaniaka na wyjazdach składa się głównie z dużej ilości płynów: herbaty, zupki i wody, łącznie ponad litr, zazwyczaj ok. póltora do dwóch litrów płynu - na jedną noc zabiera Roweromaniak ze sobą co najmniej trzy litry wody. Duża ilość płynu powoduje - oczywiście - przerwy we śnie na siusiu.

Powiązania 


Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.
Uzupełnienia: Grzybki koronawirusowe (C), Wiata turystyczna w Stobnicy