Artykuły: txQ74. Indie, dzień czwarty (24 czerwca)
[Przejazd ze Śrinagaru do mxQ77.]. Czwartego dnia indyjskiego przeprawiliśmy się z łajby noclegowej na przystań, gdzie nocowały nasze busy i wyruszyliśmy w dwudniową podróż ze Śrinagaru do Leh. Jechaliśmy drogą nazywaną dumnie i szumnie autostradą nr 1, chociaż jej standard jedynie na początkowym odcinku za Śrinagarem przypomina drogę samochodową w rozumieniu europejskim. Im dalej na wschód, tym droga staje się coraz gorsza: węższa i z coraz gorszą nawierzchnią, do czego dochodzą jeszcze postoje wymuszone przez przebudowę szosy i liczne kolumny wojskowych ciężarówek. Opuściliśmy zatem na ponad tydzień wysokości znane naszym organizmom i pojechaliśmy na spotkanie z wysokościową puną. Pierwszym naszym celem było przekroczenie przełęczy Zoji La (granica pomiędzy Kaszmirem i Ladakhiem) czego należało dokonać przed godziną dwunastą w południe gdyż tak zarządziło wojsko. Konieczność wczesnego dotarcia na przełęcz pozbawiła nas możliwości udania się kucykami na znajdujący się nieco przed przełęczą lodowiec Thajiwas - mogliśmy jedynie przyjrzeć się lodowcom ze znajdującego się u podnóża gór hoteliku (stacja górska mxQ1K). Po przekroczeniu przełęczy Zoji La znaleźliśmy się w Ladakhu, gdzie mieliśmy pozostać przez ponad tydzień, przebywając cały czas na wysokości powyżej 3000 metrów. Wkrótce dojechaliśmy do Drass - (podobno) najzimniejszego zamieszkałego miejsca w Indiach i zatrzymaliśmy się na małe co-nieco w przydrożnej knajpce. Porcje były na tyle duże, że z trudem je zjedliśmy. Po obiadku ruszyliśmy w dalszą drogę i wkrótce dojechaliśmy do naszego tegożdniowego celu - mxD77. Odbyliśmy niedługi spacerek po miasteczku i doszliśmy do hotelu. Roweromaniak zafundował sobie przed kolacją jeszcze jeden spacerek na stadion miejski, skąd pstrknął panoramkę okolicznych gór, jednak odwiedzić leżącego obok miejskiego parku już mu się nie chciało.