Artykuły: txN16. Spacerkiem na lotnisko
Wstając po mokrym biwaku na plaży wiedział Roweromaniak że do celu - lotniska w Rygge - pozostało mu drogi ledwie na trzy godzinki, musiał więc poszukać sobie trasy dookólnej, co by nie przybyć do celu zbyt wcześnie. Poświęcił więc Roweromaniak nieco czasu na dokładniejsze zapoznanie się z Moss odkrywajac (m. in) park z potężnym dębem po czym wyszedł z miasta, minął centrum handlowe Rygge i opuściwszy najkrótszą drogę na lotnisko odbił nieco na południe. Obejrzał romański kościół oraz cmentarz przykościelny w Kirkegrenda, umył stópki pod cmentarnym kranem, obejrzał pokazowy pęcherz, który wyhodował sobie wokół małego palca lewej stopy[1] i skierował się na lotnisko. Dotarłszy na miejsce zajął się Roweromaniak wyjadaniem pozostałych resztek jedzenia (zostawiwszy sobie na rano kilka cukierków) i przygotowywaniem ostatnich ciepłych płynów na kończącym się gazie. Noc spędził Roweromaniak na lotnisku, rano umył się w ciepłej wodzie w lotniskowej umywalni, zgolił tygodniowy zarost i wsiadł do podstawionego właśnie samolotu. Na poznańskim lotnisku przywołał taryfę i był w domu o czasie, w którym Żona Roweromaniaka zwykła jeść pierwsze śniadanko.
[Data utworzenia: 25 grudnia 2020] |
txN16. Spacerkiem na lotnisko |
Przypisy:
[1] Z racji założone niewielkiego bagażu Roweromaniak miał ze sobą tylko jedne buty - te na nogach - bez jakiegokolwiek zapasu. Oba buty pękły po wierzchu już pierwszego dnia i chłonąły wodę lepiej niż gąbka tak, że co godzinę-dwie musiał Roweromaniak wylewać wodę z butów (dosłownie!) i wykręcać skarpetki. Buty były kupione kilka miesięcy wcześniej i sprawdzone na wyjazdach rowerowych. Były wygodne, nie przemakały, jednak obciążenia długim marszem wodoodporna membrana nie wytrzymała.
Powiązania 
Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.