Artykuły: txEA1. Tunezja, dzień pierwszy (6 czerwca 2024)
[Przelot na Dżerbę].
Pierwszy dzień tunezyjski przeznaczony był jedynie na dojazd na Dżerbę i był pierwszym od lat krótkim dojazdem na objazdówkę: lecieliśmy z Poznania w środku dnia, a na miejscu byliśmy już pod wieczór. Nie było potrzeby wczesnego zrywania się z łóżka ani dojazdu - jak w latach poprzednich - baną do Wawy. Taka organizacja przelotu była niewątpliwie wygodna i mało męcząca, lecz oznaczała utratę dnia przylotowego i odlotowego jako dni pobytowych i/lub zwiedzaniowych - po przylocie mogliśmy jedynie zanurzyć stópki w Morzu Śródziemnym. Lot był krótki i spokojny, odprawa na lotnisku tunezyjskim (w Dżardżis) sprawna. Kontrola paszportowa była jedynie pro forma, a kołowrotek zaczął wyrzucać nasze bagaże już po kilku minutach. Transfer do hotelu trwał jednak dość długo: wysiadaliśmy w hotelu przedostanim. W programie tego dnia było jeszcze jedynie spotkanie z dobrze mówiącym po polsku tunezyjskim przewodnikiem i kolacja, przed którą odwiedziliśmy jeszcze plażę i zamoczyliśmy stópki w morzu. Hotel był z rodzaju molochowatych resortów, z dobrym wyżywieniem, ale też z równie dobrym hałasem zwanym animacjami[1] (dostał nam się - na szczęście - pokój bez okna na basen, plażę i związane z tym hałasy). Do hotelu tego (Castille w Aghir) wróciliśmy jeszcze na dwa ostatnie noclegi.
[Data utworzenia: 27 czerwca 2024]


txEA1. Tunezja, dzień pierwszy (6 czerwca 2024)

Przypisy:
[1] Brak w ofercie biura hoteli spokojnych, niewielkich, bez tłoku, bez all-in i bez wyjącej cały dzień tzw. muzyki był główną przyczyną nieprzedłużania przez Roweromaniakostwo pobytu na Dżerbie po zakończeniu objazdówki.

Powiązania 


Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.