Możliwość spędzenie dwóch dni i nocy w puszczy amazońskiej była dla Roweromaniakostwa jedną z głównych atrakcji wyjazdu ekwadorskiego - nigdy wcześniej lasu deszczowego nie mieli okazji oglądać. Roweromaniak miał jedynie okazję odbyć kilka spacerków w tropikalnym lesie monsunowym, jednak był tam w okresie suchym, na co w lasach amazońskich liczyć nie można - nie ma w nich pór roku i leje zasadniczo codziennie. Już pierwszego dnia pobytu w Amazonii przewidziany był nocny spacer po lesie w poszukiwaniu puszczańskich stworów małowymiarowych. Do spaceru Roweromaniak przygotował się nad wyraz starannie jeszcze przed wyjazdem z Polski - przeczytał mianowicie uważnie opinie poprzedników. Po ich przeczytaniu uznał, że inne przygotowania nie są potrzebne i że nie potrzeba zabierać niczego szczególnego na tą okazję gdyż wszystkie niezbędne rzeczy i tak są przewidziane do zabrania: latarki (czołówka + latarka ręczna), koszula z długim rękawem, długie spodnie, grube skarpety do kolan do chodzenia w kaloszach (kalosze były dostępne na miejscu, skarpetki Roweromaniak miał gdyż wyjeżdżał i wracał do domu zimą) oraz coś od deszczu czyli kapelusz na głowę i parasol będące stałym elementem wyjazdowego wyposażenia Roweromaniaka. Od pewnego czasu Roweromaniak zabiera też ze sobą repelent (Muga pięćdziesiątka), o którego skuteczności już parokrotnie się przekonał. Kurtki przeciwdeszczowej (nawet w wersji foliowej) Roweromaniak ze sobą nie miał uznając, że chroni ona co prawda przed deszczem, ale nie przed przemoczeniem - w równikowym upałe pływa się po jej ubraniu we własnym pocie. Ocena okazała się trafna - ze spaceru wrócił Roweromaniak jako jedna z niewielu osób w miarę sucha i nie pogryziona przez owady.| [Data utworzenia: 13 kwietnia 2023] |