Ekwador
Artykuły: txD14. Ekwador, dzień czwarty (11/02/2023)
Czwarty dzień ekwadorski przeznaczony był na dotarcie na drugą stronę Andów do amazońskich lasów deszczowych w dorzeczu rzeki Napo, w których to lasach mieliśmy spędzić dwie kolejne noce w bezprądowych domkach przybytku znanego pod nazwą Liana Lodge[1].
Po drodze skorzystaliśmy z rozgrzewających właściwości źródeł w Amazonia Ekw., co przy niewysokiej temperaturze (ok. 15 stopieńków) W POBLIŻU RÓWNIKA panującej i kropiącym niekiedy deszczu wymagało pewnego samozaparcia: przebranie się w strój kąpielowy w nieogrzewanej (oczywiście) przebieralni wydawało się być działaniem niezbyt pasującym do aktualnych warunków pogodowych. Jednak po pokonaniu (zrozumiałych) oporów z tym związanych i przebiegnięciu kilkunastu metrów do basenu można było wygrzewać się do woli podziwiając przy okazji bujną tutejszą przyrodę. Czasu na wygrzewanie się było - jak zawsze na podobnych wyjazdach - zdecydowanie zbyt mało, jednak droga przed nami nie chciała się skrócić ani dzień wydłużyć, więc wyboru nie było.
Miejsce wybrane przez organizatora na nocleg leżało niezbyt wysoko ok 400 m npm. na nieco pagórkowatym terenie nad brzegiem rzeki Arajuno, dopływu Napo. Jest to rejon lasów deszczowych z charakterystycznym dla nich klimatem bez wyraźnych pór roku, z temperaturą nie spadającą nawet w nocy poniżej 20 stopni, ale też bez wielkich upałów lecz z codziennymi deszczami w zamian. Dojazd samochodowy do miejsca noclegowego nie istniał, trzeba było dopłynąć rzeką. Do wyboru były dwie opcje: łódź (która i tak płynęła z bagażami) lub spływ na dętce. Roweromaniak - oczywiście - wybrał dętkę i był mocno zdziwiony, że wyboru takiego dokonała jeszcze tylko jedna osoba - cóż, widać duch w narodzie zamiera. Spływ dętką okazał się dość męczący z racji nieygodnej pozycji sidząco-leżącej na plecach - przeszkadzała obowiązkowa kamizelka. Na brzuchu byłoby chyba wygodniej, ale nie byłoby wówczas możliwości obsługi kamery i pstrykania fotek co i tak niczego by nie zmieniło gdyż Roweromaniak przypadkowo przestawił zabraną kamerkę tzw. sportową na niewłaściwy tryb pracy (fotka co 15 sekund zamiast filmu) i przestawienia tego nie zauważył. Codzienny deszcz okazał się łaskawy i zaczęło lać dopiero po dopłynięciu do celu, co pozostawiło Roweromaniakowi jedynie miłe wspomnienia dętkowo-spływowe.
Dotarcie do noclegowiska nie kończyło jeszcze atrakcji dziennych: wieczorem czekał Roweromaniaka jeszcze spacerek po lesie w poszukiwaniu stworów łażących po puszczy, który - zdaniem Roweromaniaka - udał się nieszczególnie. Był zbyt krótki, a w dodatku najciekawszy stwór - ptasznik - zwiał do nory zanim udało się doń podejść na odległość umożliwiającą pstryknięcie (całościowej) fotki. Pierwsza noc puszczańska była nieciekawa - któryś ze współspaczy uznał, że trzeba w lesie urządzić dyskotekę i jego grajpudło zagłuszało wszystko do drugiej w nocy.
[Data utworzenia: 06 kwietnia 2023]


txD140. Ekwador, dzień czwarty (11/02/2023) [wybrane]

Przypisy:
[1] Jak już po powrocie do domu Roweromaniak zauważył na elektromapie, iż zaledwie kilka kilometrów od naszego miejsca pobytu - w miejscowości Ahuano - znajduje się lotnisko nazywane Kachiwańuska i opisane na tejże mapie jako międzynarodowy port lotniczy. Niemniej żaden odgłos samolotu przez cały czas pobytu w Amazonii do mającego nadal dość czuły słuch Roweromaniaka nie dotarł.

Powiązania 


Zobacz: Zdjęcia z czwartego dnia wyjazdu do Ekwadoru: [wszystko], [wybrane], gorące źródła, przejazd oraz spływ na dętce.
Uzupełnienia: Papallacta, Ciepłe źródła w Papallacta, Kąpielisko termalne w Papallacta, Amazonia Ekw., Nocny spacerek amazoński