Artykuły (3): tix82. Roweromaniak jako szewc
Podczas ostatniego wyjazdu Roweromaniakowi rozleciały się jedyne posiadane zimowe buty. Były to buty górskie, podwójne, z zewnętrzna skorupą z tworzywa sztucznego i wewnętrznym skórzanym botkiem przeznaczonym do wspinaczki skalnej. Roweromaniak używał je w czasach, gdy jeździł regularnie zimą w Tatry, były więc mocno leciwe (ponad 30 lat). Awaria polegała na tym, że rozpadły się na kawałki i odpadły od skorupy zewnętrznej cholewki z gumopodobnego tworzywa mocowane do skorupy na ruchomych zawiasach po obu stronach kostki (cholewki były wcześniej naprawiane przez zawodowego szewca- jak widać, nieskutecznie). Pomysł zaskupu nowych buciorów podobnej klasy odrzucił Roweromaniak z racji kosztów, uznając za nonsensowny zakup drogich (1500-2000 peelenów) butów przeznaczonych do ekstremalnych wyjazdów w góry po to aby używać je jedynie podczas nielicznych chłodnych dni na nizinach Wielkiej Polski. Ponieważ zwykłych butów zimowych Roweromaniak nie ma[1], postanowił kupić sobie jakieś ciepłe śniegowce, najlepiej w rodzaju dzisiejszej wersji gumofilców. Wujek Gugl podpowiedział iż największy wybór tychże jest w Decathlonie w Poznaniu-Komornikach, wsiadł więc Roweromaniak na rower i pojechał kupować. Z kupowania niestety nic nie wyszło, gdyż Roweromaniak potrzebuje buta 42 (na podwójną skarpetę), a spośród wszystkich egzemplarzy znalezionych w sklepie na podwójną skarpetę nie był w stanie założyć ani jednego (a były tam również reble o numerze 47), natomiast na skarpetę pojedynczą udało mu się wciągnąć dopiero bucior numer 44, przy czym ze zdjęciem go samodzielnie z nogi miał już poważne problemy (Roweromaniak ma wysokie podbicie stopy - odpowiada mu dopiero tęgość H). Pasujących śniegowców nie było, sprawdził więc Roweromaniak również buty turystyczne. Znalazł jeden model, jednak był tylko numer 41, dla Roweromaniaka za ciasny.
Ponieważ zima z początku lutego całkowicie handlowców zaskoczyła, więc butów zimowych w Poznaniu zabrakło zupełnie i jedynym sposobem aby wyjechać gdzieś na zasypaną śniegiem zielona trawkę stała się naprawa starych górali. Szewc (tak, tak - są jeszce w Poznaniu) odmówił wykonania naprawy, musiał więc Roweromaniak zabawić się w szewca samemu.
Aby naprawić buciory trzeba było dorobić nowe cholewki i wymyślić sposób ich mocowania do skorupy. Cholewki uszył Roweromaniak zwykłą domową maszyna krawiecką z taśmy do pasów samochodowych (każda cholewka składała się z kilkunastu kawałków taśmy), obszył od zewnątrz ortalionem i zaimpregnował klejem na gorąco. Następnie zamocował do cholewek haczyki dla sznurowadeł zdjęte ze szczątków cholewek fabrycznych i wypalił rozgrzanym śrubokrętem dziury niezbędne do osadzenia zawiasów. Zawiasy mające formę dużego nitu zdjął ze skorupy przy pomocy kombinerek i klucza hydraulicznego, przeszlifował, oraz przewiercił pośrodku i nagwintował. Otrzymaną w ten sposób nakrętkę przykręcił przez dziurę w cholewce do skorupy w fabrycznym otworze plastikową śrubą (aby nie tworzyć mostka cieplnego) i wzmocnił dodatkową kontrnakrętką. Buty wytrzymały test spaceru po spadłym właśnie śniegu, więc Roweromaniak uznał je za sprawne i jutro (w tłusty czwartek, 11 lutego) jedzie sobie na kilka dni w rejon Milicza licząc, że buty ten wyjazd przeżyją[2].
[Data utworzenia: 10 lutego 2021] |
tix82. Buty Roweromaniaka po naprawie |
Przypisy:
[1] Roweromaniak ma co prawda jeszcze w pawlaczu skórzane, pojedynce buty typu himalaje pochodzące sprzed lat czterdziestu i kilku, jednak traktuje je jako zabytek do pokazywania młodzieży w czym kiedyś wspinał się zimą, nie zaś jako but użyteczny - ostatnio miał je na nogach coś ze dwadzieścia lat temu.
[2] Wyjazd odbył się w przewidzianym terminie. Buty przeżyły go bezproblematycznie.
Powiązania 
Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.