Roweromaniak obudził się z powielkanocnego lenistwa i stwierdził, że odczuwa ogromny niedosyt wiosny: Pomimo iż ta trwa już od lutego, pogodą nie rozpieszcza - ani temperaturą (od tegorocznej zimy niewiele się różniącą), ani wiatrem (częstszym i silniejszym niż zazwyczaj), ani opadami (częstymi i nieprzyjemnymi). Ze względu na tenże niedosyt jak też na wyraźne w tym roku braki czasowe oraz zniechęcającą do dłuższego wyjazdu prognozę pogody (szczególnie do wyjazdu z biwakiem "pod chmurką"), postanowił Roweromaniak w pierwszy dzień (podobno jedyny jako-tako pogodny) zapakować siebie i Żonę Roweromaniaka do autobusu i zaliczyć kórnickie "trzy w jednym": magnolie, azalie i bzy, za sprawą Pani Aury kwitnące w tym roku w jednym czasie. Na miejscu okazało się, że części składowych "jednego" było jeszcze więcej: pigwowce, niezapominajki, wiśnie, judaszowce, kalina i wiele innych, Roweromaniakostwu nieznanych. Pogódka wytrzymała (tj. padało jedynie z rana, w drodze na dworzec autobusowy), po południu stając się wręcz całkiem przyjemną, a to za sprawą pojawiającego się niekiedy słoneczka, co prawda nieco zawstydzonego swoją nieobecnością na pierwszomajowym pochodzie i tym samym grzejącego dość mizernie.