Sri Lanka
Artykuły: txQ68. Sri Lanka, dzień ósmy (19 listopada)
[Plantacja herbaty, Płaskowyż Hortona.]
W planie ósmego dnia lankijskiego przewidziana była jedna z największych atrakcji wyjazdu (przynajmniej dla Roweromaniaka) - równiny Hortona. Wcześniej jednak należało dojechać do Nuwara Elija, co zajęło całe przedpołudnie. Organizatorom do znanych z popołudniowych opadów terenów Hortona się nie spieszyło: po drodze zahaczyliśmy jeszcze o (całkiem widowiskowe) wodospady oraz zaliczyliśmy wizytę na plantacji herbaty. Dla Roweromaniakostwa była to już któraś-tam plantacja tych krzaczków, jednak dość interesująca: Żona Roweromaniaka dostała wiklinowy kosz i mogła przez kilka minut udawać zbierającą listki robotnicę, a Roweromaniak obejrzeć niewidziane nigdy wcześniej maszyny do przetwórstwa herbaty.
Niemniej atrakcje te wydłużyły przejazd na tyle, że w hotelu w Nuwara Elija skąd mieliśmy dalej jechać busami byliśmy dopiero ok. południa, a na płaskowyżu po godzinie 13. Lać zaczęło około 14, gdy tylko kupiliśmy bilety i wyszliśmy (po szczegółowej kontroli[1]) z budynku straży ochrony parku. I nie był to drobny deszczyk lecz solidna ulewa. Po kwadransie całą drogę pokrywały głębokie kałuże, po 20 minutach - gdy weszliśmy na właściwą ścieżkę - zaczęliśmy brodzić po kostki w płynącym strumieniu (później woda sięgała łydek). Droga biegnąca początkowo przez rozległą łąkę, później wśród drzew i krzewów, przeszła w wydeptany wśród piaskowcowych skał grzbiecik skalny (pod koniec o nachyleniu ścieżki w dół rzędu 30-45 stopni), była jednak dla osób obeznanych choć trochę z górami zupełnie łatwa nawet podczas sakramenckiej ulewy: skała była szorstka i dokonale przyczepna, bez mchów i porostów. Podczas całego pobytu w rezerwacie deszcz zmniejszył łaskawie swoją intensywność na ok. kwadrans na pierwszym punkcie widokowym zwanym końcem świata, gdzie podobno widać pionowe urwisko i głęboką dolinę (takie punkty są dwa - na drugim lało). Z krańcowego punkt spaceru wracaliśmy obchodząc skalną ścieżkę łąkami i lasem; różnica była taka, że zamiast w dość czystym wartkim potoku szliśmy po kostki (lub głębiej) w błocie. Do samochodów wróciliśmy (ci, którzy szli do końca - część grupy wycofała się wcześniej) o zmierzchu. W samochodzie czekała przemoknięta i zmarznięta Żona Roweromaniaka, która nie załapała się na wcześniejszy odjazd. Temperatura wynosiła ok. 17 stopni, więc niezbyt dużo, a suchych ciuchów na zmianę nie mieliśmy.
Roweromaniakowi spacerek po Hortonie całkiem się podobał - głównie ze względu na mało turystyczne warunki, niemniej ze spodziewanych obserwacji przyrody i krajobrazu zadowolony nie był: spotkał tylko sambary (jelenie), zapowiadanych motyli i ptactwa w tych warunkach widać nigdzie nie było. Pozytywnym zakończeniem dnia było zorganizowanie przez obsługę hotelową suszenia przemoczonych ciuchów - zostawiliśmy je wieczorem mokre i rano obieraliśmy wysuszone; hotel miał też - o dziwo - sprawne ogrzewanie. Niemniej zaplanowanie zwiedzania parku Hortona na popołudnie było NAJWIĘKSZĄ wpadką organizatorów wyjazdu - warunki pogodowe na tym terenie panujące są opisane w każdym przewodniku.

txQ680. Sri Lanka, dzień ósmy (19 listopada) [wybrane]

Przypisy:
[1] Do rezerwatu na równinach Hortona nie można wnosić plastiku, w szczególności torebek i zawiniętej w plastik żywności (również cukierków w papierkach). Można jednak wnosić plastikowe butelki z wodą, lecz po zerwaniu papierowych naklejek i plastikowych zabezpieczeń. Przestrzega tego straż parkowa sprawdzająca skrupulatnie wszelkie wnoszone torby, torebki czy też plecaki.

Powiązania 


Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.
Uzupełnienia: Roweromaniakostwo lecą na Cejlon, Nuwara Elija, Ramboda, Płaskowyż Hortona, Park Narodowy Płaskowyżu Hortona w Sri Lance, Pętla Końca Świata na płaskowyżu Hortona