Dawno, dawno temu - w czasach szkolnych jeszcze (czyli za głębokiej komuny) - miał Roweromaniak okazję obejrzeć film Działa Nawarony. Były to czasy gdy telewizja nie powtarzała na którymś ze stukilkudziesięciu dostępnych kanałów wszystkich (poza najnowszymi) filmów kinowych ostatniego pięćdziesięciolecia co najmniej kilkukrotnie w ciągu roku, lecz była tylko jednym programem w odcieniach szarości, w którym zagraniczne filmy spoza demoludów trafiały się raz na kilka miesięcy. Film się Roweromaniakowi podobał i wobec braku powtórek niewiele więcej niż to podobanie się Roweromaniak z niego zapamiętał - jedynie tyle, że chodziło o wysadzenie jakiś wielkich dział. Gdy upadła realkomuna a złotówka stała się pieniądzem uznawanym również poza Polską, zaczęto również u nas drukować książki z zachodu poczynając od pozycji dość starych - poczytnych ale już tanich - i tak miał Roweromaniak okazję przeczytać co nieco z Alistaira Mac Leana, w tym Działa Nawarony właśnie (było to już po studiach). Uznał, że to znośne czytadło i że jego pamięć o dobrym filmie nie jest wymysłem. Niedługo później przyszła zmiana w TV - pojawiło się mnóstwo programów, a każdy z nich musiał czymś wypełnić czas pomiędzy reklamami. Wypełniał zazwyczaj starymi filmami (czyli tanio); wypełniacze w rodzaju "mój kot", "ja gotuję" czy superprodukcje typu "co słychać u sąsiada za ścianą" nie były jeszcze znane. W końcu przyszedł też czas na dobrze wspominane Działa. Rozczarowanie było ciężkie: film był chałą w stylu amerykańskim, pozbawioną książkowej logiki przeróbką ze zmienioną nawet płcią niektórych bohaterów, a pamięć o nim okazała się jedynie wspomnieniem dzieciństwa. W późniejszych latach produkcję tą nadawano jeszcze wielokrotnie, ale Roweromaniak nigdy już jej nie oglądał.| [Data utworzenia: 11 lipca 2020] |