Śląsk i Zagłębie / Niezgoda
Artykuły: tpZ04. Biwaczki na czatach
Jadąc zimą w Dolinę Baryczy znał już Roweromaniak teren z poprzednich wyjazdów i wiedział, że są na nim (niezbyt liczne co prawda) drewniane budy zwane czatowniami służące - przynajmniej teoretycznie - do podglądania ptactwa. Ponieważ elektropogodynka zapowiadała mróz przekraczający 15 stopni lodowych, Roweromaniak założył z góry, iż postara się nocować w jednej z takich czatowni lub na jakiejś wieży obserwacyjnej. Najbliżej wysiadkowego przystanku bany była czatownia Pod Kormoranem, leżała jednak nieco z boku planowanej trasy wiodącej w stronę kompleksu stawów Jamnik. Roweromaniak uznał jednak, że pójdzie zaplanowaną trasą i sprawdzi możliwości noclegu na nieznanej mu wieży zaznaczonej na mapie lub w jakimś miejscu odpoczynkowym na szlaku. I poszedł. Wieża okazała się małą budką wielkości ambony myśliwskiej bez drzwi i z niezasłanialnymi oknami, zatem odpadła we przedbiegach. Wiata odpoczynkowa prezentowała się lepiej, jednak tylko jako awaryjne biwakowisko letnie: również nie miała drzwi i okien, była więc wystawiona na wiatr i zasypana śniegiem, ponadto idiotyczna zielonoenergetyczna turbinka hałasowała tak, że Roweromaniak łyknął jedynie troszkę herbaty i szybciutko zwiał z tego miejsca. Dzień zbliżał się już ku końcowi, prognozy pogodynki zaczęły się sprawdzać, zatem Roweromaniakowi nie pozostało nic innego niż skręcić przed stawem Jamnik na północ, przeciąć Barycz i uciekać jak najszybciej w stronę Niezgody, gdzie znajdował się wspomniany wyżej lokal Pod Kormoranem. Na szczęście czatownia była cała i zupełnie wygodna, a nawet zaciszna pomimo niewielkiej odległości od wsi i szosy umożliwiając nadspodziewanie przyjemny nocleg w namiociku rozbitym wewnątrz budyneczku. Na miejsce przybył Roweromaniak już po zmroku, natychmiast więc rozbił namiocik, dopił resztkę zabranej z Poznania herbatki i zabrał się za pichcenie obiadu.
Mrozik w nocy był solidny więc Roweromaniak nie spieszył się ze wstawaniem i wyszedł był z czatowni dopiero blisko godziny dziesiątej. Szybko okazało się, że odczuwa w nogach spory spacerek z dnia poprzedniego (blisko 25 km z plecakiem) i że planowana próba przejścia w rejon Rudy Milickiej może skończyć się biwakiem w przypadkowym miejscu (Roweromaniak nie zamierzał iść najkrótszą drogą czyli szosą) co skłoniło Roweromaniaka do zmiany planów na zwiedzanie okolicy, opalanie się na słoneczku i powrót na drugi nocleg do tej samej czatowni. Tym razem Roweromaniak był pod dachem wczesnym popołudniem i kładł się spać już o godzinie 18. Po blisko godzinnej drzemce musiał wstać siusiu, po czym położył się ponownie i pomimo mrozu spał nieprzewanie ponad dziewięć godzin. Wyszedł na siusiu poranne, wyłączył mający wkrótce zadzwonić budzik i spał jeszcze blisko dwie godziny budząc się dopiero po godzinie szóstej rano - przespał więc łącznie DWANAŚCIE godzin. Jak widać mróz Roweromaniakowi spać zbytnio nie przeszkadza.
[Data utworzenia: 20 lutego 2021]


tpZ04. Biwaczki na czatach [wszystko]

Powiązania 

Zobacz: Zdjęcia z z noclegów: [wszystko], [11-12/02/21] oraz [12-13/02/21].
Link zewn.: Strona miasta i gminy.