Jak już Roweromaniakwspomniał był niedawno (16-20 czerwca) wraz z małżonką swoją na pierwszym tegorocznym wyjeździe wakacyjnym. Z powodu śmierci na kowid zagranicznej turystyki objazdowej samolotowej zaniosło ich niezbyt daleko - na polskie Roztocze. Autobusem. W maseczkach. Teren ten mieli w planie odwiedzić już wcześniej, jednak miał to być wyjazd wiosennno-jesienny tzn. przed- lub posezonowy. Wyjazdy przedsezonowe również umarły na kowid, zatem pojechali na początku sezonu traktując wyjazd jako pierwsze danie wakacyjne. Zwiedzili przy tym Sandomierz, Zamość z jego słynną starówką, Lublin, Nałęczów, Kozłówkę, Lubartów, Kazimierz Dolny, Puławy oraz Czarnolas na dodatek. Podczas całego pobytu było ciepło/gorąco (niepotrzebne skreślić) - do 30 stopni, co i tak oznaczało temperaturę niższą o kilka stopni od panującej w tych dniach w Poznaniu. Pierwszą noc spędzili w przerobionym na hotel budynku dawnych carskich koszar w Zamościu, trzy następne w Nałęczowie, w ośrodku konferencyjno-wypoczynkowym Energetyk, w którym miały być dyskoteki, ale na szczęście je również zmógł kowid. Maseczki formalnie obowiązywały wszędzie od autobusu po hotele, ale przestrzeganie tego wymogu dało się zauważyć jedynie w niektórych odwiedzanych miejscach (głównie w muzeach) i nie było zazwyczaj zbyt rygorystyczne.