Pierwszy styczniowy dzionek z pogodą niewymagającą czapek i rękawiczek ściągnął nad Rusałkę tłumy cyklistów nigdy wcześniej na powitaniu roku niewidziane - niektórzy przyjechali w krótkim rękawku - bijąc rekordy z lat 2017 i 2020 na głowę. Do wyjątkowej frekwencji przyczyniło się też zniesienie kretynizmów kowidowych: maseczek i zakazów zgromadzeń. Z tegorocznym objazdem jeziora był jednak pewien kłopot: wielu cyklistów - pomimo ponagleń prowadzącego -zamiast ruszać zatrzymywało się i witało z dawno niewidzianymi znajomymi wydłużając start, rozdzielając grupę na kawałki i uniemożliwiając Roweromaniakowi udokumentowanie całości przejazdu. Przedłużenie startu uniemożliwiło też nakręcenie drugiego filmiku z krańca jeziora - Roweromaniak nie zdążył dojechać na miejsce przed peletonem. Ponadto rozciągnięcie peletonu i poszatkowanie go na kawałki spowodowało, że Roweromaniakowi zabrakło miejsca na karcie pamięci i na drugim filmiku zarejestrował tylko część rowerzystów jadących w kilku osobnych grupkach.