Artykuły: t0407. Wiosenny spacerek do Ujścia Warty (G)
Mrozu - jako się rzekło - Roweromaniak się nie spodziewał, ale Pani Aura zupełnie się tym nie przejęła i zesłała przymrozek całkiem solidny: buty zamarzły tak, że konieczne było ich rozgrzanie nad palnikiem co by się podczas wkładania nie połamały, siodełko, licznik rowerowy, torbę, a nawet podgrzewany oddechem Roweromaniaka namiot pokrył się szronem i to na tyle grubym, że nie wystarczyło przetrzeć go szmatką, lecz trzeba było zdrapywać. Niemniej podmoknięty śpiworek spełnił swoje zadanie i Roweromaniaka wygnała z namiotu dopiero przyczyna natury ontologicznej, mianowicie nieprzeparta potrzeba zrobienia siusiu. Wstał więc dość późno i - odłożywszy zjedzenie śniadanka na zaś potem - łyknął herbatki, zwinął byle jak zesztywniały namiocik, pstryknął kilka fotek i pojechał zwiedzać Słońsk, po drodze zatrzymując się w nasłonecznionym miejscu w celu wysuszenia namiotu i zjedzenia małej przekąski.