x101.  Ujście Warty 2017 [25..28/03/2017]

Spacerek czterodniowy, zrealizowany w dniach 25..28 marca 2017 roku, w pięknej, słonecznej pogodzie z dojazdem z Poznania pociągiem i z biwakimi leśnymi.

 x101-1.  Część A [25/03/2017]
Straszliwe upały przekraczające 20 stopni, zapowiadane na koniec marca 2017 przy jednoczesnym braku opadów właściwych dla tego miesiąca skłoniły Roweromaniaka do (drugiego już) marcowego spacerku rowerowo-terenowego. Wybór celu był szybki i łatwy: Ujście Warty - park narodowy mało Roweromaniakowi znany, aczkolwiek odległy od Poznania niezbyt daleko. Spakował więc Roweromaniak klunkry wszelakie niezbędne na kilkudniowy wypad, wsiadł wraz z bicyklem w banę i pojechał do Witnicy. Tam wysiadł, zwiedził wieś i pojechał nad Wartę, zobaczyć jak wygląda polder północny. Wyglądał jak należy się polderowi wiosną, czyli (nieomal) nie wyglądał spod szeroko rozlanej wody. Prom do Kłopotowa nie kursował (za dużo wody), przyszło więc Roweromaniakowi jechać wałem przeciwpowodziowym do Kostrzyna (szlak rowerowy), wprost pod silny, niczym nie hamowany zachodni wiatr[1]. Niczego innego Roweromaniak zresztą się nie spodziewał, widząc w Poznaniu Wartę utytą jak rzadko.
Na zdjęciu pompownia wody Kostrzyn/Warniki przy zach. końcu północnego wału przeciwpowodziowego.

 x101-2.  Część B [25/03/2017]
Przyjechawszy do granicznego niegdyś Kostrzyna wpadł Roweromaniak na pomysł krótkiego wypadu do Reichu (jedynie do przygranicznego Küstrin-Kietz), co by zdążyć odwiedzić sąsiadów przed przywróceniem granic przez wszechwładnego gnoma z pisuaru rodem i zerknąć na słynną niemiecką trasę rowerową poprowadzoną nadodrzańskim wałem[2]. Zerknął i, jako że zbliżał się wieczór, wrócił na nocleg do Polski.

 x101-3.  Część C [25/03/2017]
Spać przyszło Roweromaniakowi niedaleko Kostrzyna, na terenie (jak sądzi) po jakiejś jednostce Ludowego WP pozostałym, na co wskazywały resztki bram i betonowe drogi prowadzące przez las znikąd-donikąd. Noc była dość ciepła, czyli bez przymrozków. Wstał więc Roweromaniak wyspany i ruszył z powrotem Kostrzyna podziwiając po drodze wyniki urzędniczego wysiłku, umysłowego podobno. Galeria: t0403.

 x101-4.  Część D [26/03/2017]
Niedzielne śniadanko zjadł był Roweromaniak na pl. Wojska Polskiego w Kostrzynie, po czym udał się na zwiedzanie starego miasta, zniszczonego podczas wojny i pozostawionego jako pomnikowa ruina. Tu go spotkało pierwsze zdziwko: muzeum twierdzy Kostrzyn było nieczynne z powodu tego, że "jeszcze nie sezon", pomimo iż dzień był ciepły (ponad 20 stopni) i słoneczny, a potencjalni zwiedzający mają właśnie w niedzielę sporo czasu...
Zwiedziwszy miasto udał się Roweromaniak do siedziby PN "Ujście Warty", ze zbożnym zamiarem wejścia na wieżę widokową i zerknięcia z niej na okolicę o obfotografowania tejże. I tu zdziwko drugie: W niedzielę turystów nie chcemy - zamknięte! Pozostało więc Roweromaniakowi pstryknąć fotki przez trzciny i jechać dalej w stronę Słońska, co też i uczynił. Galeria: u0401.

 x101-5.  Część E [26/03/2017]
W Słońsku korzystając z niedzieli zwiedził Roweromaniak gotycki kościół, na co miał jakieś dziesięć minut przed mszą, obejrzał (i sfotografował) zamek, po czym - odłożywszy dokładniejsze zwiedzanie Słońska na dzień następny - udał się do Przyborowa, przejechać się betonką. Wkrótce okazało się, że do przejażdżki odpowiedniejsza byłaby amfibia (lub chociażby kajak) - betonka była pod wodą już w połowie drogi do miejsca odpoczynkowego - wiaty, gdzie Roweromaniak zamierzał przenocować. Dojechawszy do końca suchej drogi stwierdził Roweromaniak że sama wiata wystaje jeszcze z wody, a że ani Roweromaniak, ani jego rower z cukru zbudowani nie są, postanowił mimo wszystko do wity dojechać. I dojechał. Cały. Prawie suchy: przemoczył tylko doszczętnie buty i skarpetki, gdyż woda była głębsza, niż się to z początku wydawało, a zawracanie pośrodku rozlewiska byłoby bardziej niebezpieczne, niż jazda dalej. Po dojechaniu pstryknął panoramkę klnąc ciężko nisko stojące słońce uniemożliwiające pstryknięcie panoramki dookólnej (byłoby widać, że jest rzeczywiście na wysepce pośród rozlewisk), wsiadł na rower i ruszył z powrotem, decydując się na zmianę planowanego mniejsca noclegu: gdyby w nocy poziom wody podniósł się jeszcze o kilka centymetrów, mógłby Roweromaniak być zmuszony do wzywania na pomoc jakiejś łodzi[3]. Galeria: u0400.

 x101-6.  Część F [26/03/2017]
Na nocleg wybrał się Roweromaniak w teren zupełnie mu nieznany, mianowicie na plażę nad jez. Radachowskim, dokąd zaprowadziłuy go dobrze widoczne zielone znaki. Śpiworek (co widać na zdjęciu) nieco podmógł podczas przeprawy wodnej na betonce, czym jednak Roweromaniak zupełnie się nie przejął: śpiwór[4] umożliwia spanie nawet przy solidnych mrozach, a tych się nie spodziewał. Przemoknięte buty wyłożył na zewnątrz na koszyk rowerowy aby nieco się przewietrzyły i podeschły, zjadł kolację, ugotował herbatki na rano i poszedł spać. Galeria: t0406.

 x101-7.  Część G [27/03/2017]
Zwiedziwszy Słońsk ruszył był Roweromaniak w daleką drogę południowym wałem przeciwpowodziowym do Kłopotowa, gdzie zobaczył pierwszego w tym roku bociana, osowiałego nieco i samotnego. Podziwiał też prom bezczynnie przycumowny do brzegu (bezrobotny z powodu zbyt wysokiego stanu wód), na którym to promie jakiś pan urządzał właśnie sesję zdjęciową jakiejść pani oraz czerwone szpilki zapewne do tej pani należące, lecz teraz porzucone samotnie przy samochodzie. Jadąc dalej wałem, teraz już wyasfaltowanym, minął Roweromaniak Okszę, przejechał w Świerkocinie na pn. brzeg Warty, minął Świerkocin oraz następną wieś - Nowiny Wielkie i począł rozglądać się za dogodnym miejscem na biwak. Galeria: t0407.

 x101-9.  Część I [27/03/2017]

Przypisy:
[1] Gdy dzień później jechał Roweromaniak na wschód, wiatr już - oczywiście - ustał.
[2] Odra po niemieckiej stronie rozgałęzia się tworząc wyspę, która była niegdyś częścią kostrzyńskiej twierdzy, droga na wale prowadzi więc w pewnym oddaleniu od granicy. Roweromaniak nie wpadł (niestety) na pomysł aby zjechać na brzeg wyspy tuż za mostem granicznym i pstryknąć panoramkę starego Kostrzyna, ma więc panoramę brzegu niemieckiego z twierdzy, lecz nie ma twierdzy z brzegu niemieckiego.
[3] Czatownia mieści się ok. 1200 m od początku betonki, długość zalanego odcinka wynosiła ok. 550 m, a głębokość wody 5-15 cm.
[4] Roweromaniak używa starego, 40-letniego śpiwora puchowego (z nieodtłuszczanego puchu gęsiego), wyremontowanego jakieś 15 lat temu (dostał nowy plastikowy zamek zamiast starego metalowego i nowe przegrody pomiędzy komorami, czyli w zasadzie został uszyty po raz drugi).

t0400. Ujście Warty 2017