Sobotnie popołudnie w Pekinie mieliśmy wolne mógł więc Roweromaniak wraz z żoneczką swoją pójść sobie na spacerek w miejsca mniej turystyczne. Poszliśmy zatem pod wieczór jedną w szerszych ulic w pobliżu hotelu bez specjalnego celu jedynie po to aby zobaczyć miasto o zmroku, a to co zobaczyliśmy mocno nas zaskoczyło:
niedaleko hotelu zobaczyliśmy hutong nie przerobiony na wersję turystyczną oraz
na każdym placyku widzieliśmy tańczących ludzi. Szczególnie tańce w środku miasta robiły ogromne wrażenie. Najczęściej wyglądało to tak: w miejscu gdzie było trochę wolnego pojawiała się grupka ludzi, ktoś włączał muzykę z przenośnej kolumny i wszyscy zaczynali tańczyć. Po jakimś czasie kończyli, brali swoje torby i szli dalej. W niektórych miejscach pokazy były bardziej zorganizowane: zamiast magnetofonu bywała ludowa orkiestra na żywo a tańczący najwyraźniej byli wyszkoleni pod okiem jakiegoś choreografa, co pokazuje film nakręcony przy skrzyżowaniu ulic w środku miasta. Gdy miejsca było więcej (np. w parku) mozna było zobaczyć jednoczesnie kilka rywalizujących ze sobą grup tancerzy, każda z własną muzyką i z własnym układem choreograficznym, przy czym wszystko odbywało się w niesamowitym porządku bez krzyków, przepychanek, zbędnego hałasu i bez przeszkadzania innym gupom ani biegaczom czy gimnastykom, których też w parku było sporo. Nikt nie musiał tego porządku pilnować - nie było ani policji ani ochroniarzy. Gdzie nam, europejczykom, do tej kultury!
[Data utworzenia: 05 maja 2021]
txQ13. Sobota po chińsku
Powiązania  Zobacz: Wszystkie zdjęcia tej serii.