Norwegia
Artykuły: txN10. Majowy wypad do Norwegii
Jedną z przyczyn chronicznego w ostatnich tygodniach braku czasu u Roweromaniaka był majowy wypad do Norwegii, w rejon Oslo. Chociaż trwał on zaledwie tydzień, zjadł Roweromaniakowi co najmniej trzy tygodnie - dwa zajęły przygotowania, w tym uszycie specjalnego plecaka o wymiarach zgodnych z wymagniami bagażu podręcznego Ryanair`a, z usług którego Roweromaniak korzystał oraz naumienie się troszkę[1] o kraju i okolicy, w której miał Roweromaniak spędzić tydzień.
Celem wyjazdu było udowodnienie niedowiarkom (w tym Żonie Roweromaniaka), iż możliwy jest rzeczywiście tani wyjazd do całkowicie nieznanego Roweromaniakowi kraju, w dodatku kraju uchodzącego za najdroższy w Europie. Cel swój Roweromaniak osiagnął: bilety kosztowały 68 zł, wymiana koron - 200 zł, taksówka na i z lotniska poznańskiego - 60, razem ok. 330 zł, minus 80 zł za pozostałe 160 norweskich koron, czyli koszt tygodniowego wyjazdu wyniósł dwie i pół stówy.

Ps. Spakowałem się do bagażu podręcznego (plecak + niewielka torba) z kuchnią (dwie menażki, kubek-termos, palnik gazowy, gaz kupiłem na miejscu - nie wolno przewozić samolotem), spaniem (namiot, cieniutka karimata, lekki śpiworek), ubraniem (grubą polarową koszulę oraz stosunkowo ciężki anorak - 1 kg - przewiozłem na sobie, w plecaku miałem śpioszki - kalesony i podkoszulkę z meraclonu; z rzeczy zapasowych miałem jedynie skarpetki, gatki i T-shirta) oraz jedzeniem (ok. pół kg na każdy dzień, w tym nawet mały razowy chlebek). Na miejscu kupiłem jedynie gaz (przepłaciłem = 90 NOK, można dostać za 60, ale nie miałem czasu na poszukiwania[2]) oraz bilet na pekaes[3] z lotniska do Oslo. Przez siedem dni (i tyleż nocy) pobytu nie musiałem dokupić nic - żywiłem się tym, co przywiozłem z Polski i nie chodziłem głodny. Przy wylocie z Polski bagaż ważył 13,5 kg, nosiłem też 3 litry wody, codziennie ubywało ok. pół kg jedzenia.
[Data utworzenia: 08 czerwca 2014]

Przypisy:
[1] Czas poświęcony na przedwyjazdowe zaznajamianie się z Norwegią nie był bynajmniej stracony: dowiedział się Roweromaniak m. in. o tym, że w dniu 17. maja - dzień po przylocie - Norwegia obchodzi hucznie święto państwowe, co zdecydowanie wpłynęło na plan pobytu. Ponieważ była to sobota, a w niedziele w Norwegii sklepy sa nieczynne należało dokonać niezbędnych zakupów (gaz) w piątek, natychmiast po przylocie (sklepy przed świętem czynne były jak w normalna sobotę, czyli do 14) oraz zaplanować noclegi w Oslo tak, aby coś ze świątecznych obchodów zobaczyć.
[2] Gaz turystyczny można kupić w Norwegii na większych stacjach benzynowych, jednak przed wyjazdem nie byłem tego pewien, nadto nie zawsze dostanie się ten typ którego się potrzebuje, więc kupiłem w pierwszym napotkanym sklepie turystycznym, w którym dostałem kartusz używanego przeze mnie sytemu.
[3] Trasę Rygge (lotnisko) - Oslo obsługują mikrobusy z polskimi załogami. Firma, z której korzystał Roweromaniak nazywała się pekaes, a jej pracownik nosił koszulkę służbową dawnego pekaesu z czasów, gdy była to jedna firma o zasięgu ogólnopolskim.