A więc stało się: Pani Aura znudziła się przetrzymywniem Panienki Wiosenki w zimnej ciemnicy i zezwoliła tejże, co by na świat wyjrzała. Zezwoliła też słoneczku na przedarcie się przez wielopiętrowe zwały chmur i rozpoczęcie destrukcji licznych hałd śniegu nadal w Poznaniu zalegających, z którego to zezwolenia słoneczko ochoczo skorzystało. Z łaski Pani Aury skorzystały też natychmiast kwiatki, mianowicie pokrzywka i przetacznik wystawiając w stronę słoneczka wątłe jeszcze płatki oraz ptaszydła, które nagle niewiadomo skąd przyleciały i drzeć się wniebogłosy poczęły (Roweromaniak przyuważył m. in. pierwszego w tym roku dzwońca, grzywacza oraz stadko kwiczołów.