Roweromaniak wrócił był właśnie z wakacji spędzonych wraz z Żoną Roweromaniaka w Turcji i Gruzji. Chociaż na lotnisku w Antalyi wystawiono Roweromaniakowi kartę pokładową na zupełnie inne imię i nazwisko, miał też trochę fartu: usiadł dzięki temu z przodu samolotu, przez co miał więcej miejsca dla nóg. Dodatkowo w samolocie podawano drobny posiłek (rzadkość przy czarterach na krótkich trasach), co obudziło Roweromaniaka w sam czas, aby zdążył przygotować aparat i pstryknąć kilka fotek z podejścia do lądowania, po raz pierwszy mogąc przy tym sfotografować również dom, w którym mieszka.