Od lat publikuję różne swoje materiały w internecie, więc jestem zainteresowany ochroną praw autorskich jednak nie kosztem mojej wolności w necie. Dzisiejsza (24. stycznia, ok. 15:30) konferencja premiera Tuska przekonuje mnie, że poparcie dla rządu, premiera, ministrów Boniego i Zdrojewskiego nie ma sensu: gdyby premierowi rzeczywiście zależało na dyskusji mógłby zawiesić podpisanie ACTA o czasu wyjaśnienia wątpliwości, tak jak to zrobiły niektóre inne państwa.
Z internetu korzystam od lat. Nigdy nie ściągnąłem nielegalnego zdjęcia (mam własne w dużej ilości), filmu (nie oglądam) ani muzyki (nie słucham niczego w mp3 - niezależnie od stopnia kompresji jest to szais). Nie mam zainstalowanego nielegalnego oprogramowania (sam przez lata utrzymywałem się z pisania programów), nie jestem zwolennikiem Anonimus-ów i grup podobnych ani polskich, ani zagranicznych. Mój protest nie jest spowodowany chęcią "otrzymywania czegoś za darmo kosztem twórców" - nie chcę jedynie zgodzić się na europejską wersję cudownego pojawiania się zwrotu
Przy okazji "chcę sprostować kilka fałszywych wyobrażeń, mitów i kłamstw"[1] o liberaliźmie pana premiera i jego partii oraz o chęci i zdolności tychże do wysłuchania czyjejkolwiek opinii, własnych wyborców nie wyłączając.
[Data utworzenia: 24 stycznia 2012] |
Przypisy:
[1] (Dosłowny) cytat z konferencji prasowej premiera Donalda Tuska w dniu 24 stycznia 2012 r.
Powiązania 
Uzupełnienie: Aktówka na ACTA
Link zewn.: Gazeta Wyborcza.