A więc stało się! Pojawiło się przypiekające słoneczko na przemian z ulewnym deszczem i zimnym wiatrem - słowem wiosna nawiedziła gród Przemysła. Wiosna wyczekiwana przez Żonę Roweromaniaka z utęsknieniem tak wielkim, iż gdy wreszcie przyszła, przysłoniła jej wszystko i napełniła energią tak niezwykłą, iż postanowiła (żona, nie energia) wybrać się w palmową niedzielę nad Maltę w celu obejścia jej dookoła z kijkami w rękach, do czego zachęcał rektor poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego. Wpisowe kosztowało 15 peelenów, dojazd taryfą na start - 25, ale wizja chwały i obiecywany "bogaty pakiet startowy" kusiły, spać Żonie Roweromaniaka nie dając i tym samym wyrywając z objęć Morfeusza również Roweromaniaka - o (co najmniej) godzinę wcześniej, niż w niedzielę wypada. Chcąc-niechcąc wydobył Roweromaniak swój bicykl z mroku piwnicznego i pojechał zobaczyć, jak też rektorski marsz wygląda. A wyglądał nieciekawie: informacji brak (nikt z obsługi nie wiedział nawet gdzie będzie start, a był 300 metrów od miejsca rejestracji), "pakiet startowy" w zasadzie nie istniał[1], chętnych kijkowców stawiło się ledwie kilkudziesięcioro. Niemniej pamiątkowy medal i zasłużona chwała pozostaną Żonie Roweromaniaka na pamiątkę - przyszła w założonym czasie, nie była ostania i miała jeszcze siły, aby wrócić wzdłuż Malty do tramwaju przy rondzie Śródka, co przedłużyło spacerek do niebagatelnych ośmiu kilometrów.| [Data utworzenia: 13 kwietnia 2014] |
Przypisy:
[1] Na "bogaty pakiet startowy" składały się: