Spodziewana przez niektórych po łagodnej zimie wczesna ciepła wiosna jakoś nie chciała w 2019 nastąpić i dopiero w drugiej połowie kwietnia pani Aura pozwoliła Roweromaniakowi na pierwszy dłuższy wyjazd z biwaczkami. Za cel obrał sobie Roweromaniak zwiedzenie łużyckiego Mużakowa i okolic, co miał w planie już od lat, jednak z racji kiepskiego dojazdu odkładał dotychczas na zaś potem. Spakował więc Roweromaniak manele i wsiadł do bany, która dowiozła go do Zielonej Góry. Tam przesiadł się na banę minimalistyczną autobusem na szynach zwaną i dotarł do Żar. Wysiadł, zaopatrzył się w lokalnym urzędzie w mapy, zwiedził miasto i pobliski Zielony Las, po czym pojechał w stronę Łęknicy, gdzie wypadał mu pierwszy nocleg. O zmroku przejechał granicę dawnym mostem kolejowym na ścieżkę dla bicykli zamienionym, znalazł nad Nysą dogodne miejsce biwakowe, po czym uznawszy, że lepiej spać na terenie nadzorowanym przez policję mówiącą tym samym językiem pojechał szukać noclegu po polskiej stronie. Nie znając terenu miał z tym pewne problemy, jednak po godzinie znalazł nad rzeką łączkę w miarę cichą i dość wygodną. Leżała jednak w zagłębieniu terenu i nocą pojawiła się gęsta mgła, więc poranne zwijanie biwaku zbyt przyjemne nie było. Rankiem odwiedził Roweromaniak Urząd Gminy gdzie nie tylko otrzymał materiały dotyczące parku mużakowskiego, ale mógł też umyć się w ciepłej wodzie. Dzień spędził Roweromaniak zwiedzając park, niemiecką część Mużakowa oraz pokopalniane resztki na Łuku Mużakowskim. Spać umyślił sobie na pobliskiej wieży widokowej, jednak będąc na miejscu uznał miejsce za zbyt hałaśliwe i pojechał dalej. Nocował pod wiatą turystyczną, a że nie było komarzyc namiotu nie rozbijał ograniczając się do wysuszenia go po mokrej poprzedniej nocy. W pobliżu wiaty było pokopalniane jeziorko i Roweromaniak próbował skorzystać z niego w celach higienicznych, jednak po pierwszym kontakcie z wodą z jeziorka uznał, iż mycie się w nim zagraża zdrowiu i życiu, poszedł więc spać brudny. Wstał rankiem i pojechał ponownie na niemiecką stronę, skąd udał się do Forst szlakiem rowerowym biegnącym wzdłuż Nysy. Ponieważ pogodynka zapowiadała na następny dzień załamanie pogody zdecydował się wrócić kraju i nocować w miarę blisko bany, co też uczynił. Nocleg w lesie pomimo dość solidnego deszczu był przyjemny, a i sam deszcz również - umożliwił Roweromaniakowi kąpiel w czystej wodzie. Rankiem pani Aura nie odpuściła, więc Roweromaniakowi nie pozostało nic innego jak zwiewać w stronę bany, co też uczynił, zwiedziwszy wprzódy pozostałości po dawnej fabryce dynamitu koncernu Alfreda Nobla w pobliżu Nowogrodu Odrzańskiego się znajdujące.