Śląsk i Zagłębie
Szlaki rowerowe: Śl-1. Trasą milickiej kolejki wąskotorowej
Wybudowany w latach 2010-12 (z unijnym dofinansowaniem) turystyczny szlak rowerowy, jedyny niemalowany[1] szlak w okolicach Milicza. Niestety, podczas budowy popełniono wiele błędów znacznie obniżających wygodę użytkowników i funkcjonalność szlaku:
  • Nawierzchnia: na znacznej części trasy ułożono wygodną nawierzchnię asfaltową, jednak na większości trasy jest to grys kamienny. Gdyby zastosowano miękki i samoutwardzalny wapień, wszystko byłoby OK. (to trasa turystyczna, nie komunikacyjna); zastosowanie grysu granitowego na podkładzie cementowym to nieporozumienie: drogo, niszczy opony i przebija dętki (jadąc ciężkozaładowanym rowerem turystycznym uszkodziłerm dwie dętki na 20 km trasy!).
  • Miejsca odpoczynkowe: brak zadaszenia oraz czarny kolor ławek i stolików to rozwiązanie doskonałe dla trwałości ławek: latem, przy dużym ruchu turystycznym, nikt z tych patelni nie będzie korzystał, więc się nie zniszczą.
  • Toalety (a raczej sralnie): "toi-toi", śmierdzące już przed otwarciem szlaku (koniec kwietnia 2012 był wyjatkowo upalny). Gdy Roweromaniak jeździł za młodych lat na taborisko do Morskiego Oka, przy znajdującej się tam sławojce wisiała deseczka z wypalonym (po góralsku) napisem: "Myj łapy po sraniu". Zasady higieny uległy widać diametralnej zmianie, gdyż umyć łap przy "tojtojkach" niesposób - nie ma wody.
  • Woda: nie ma jej ani przy sraczach, ani w żadnym innym miejscu szlaku. Nie ma zarówno kranówy, jak też dojścia do potoku/stawu/jeziora - pomimo, że jesteśmy w rejonie Stawów Milickich, szlak prowadzi przez wodną pustynię.
  • Kosze na śmieci: zdecydowanie zbyt małe, przykryte daszkiem (przez co stają się niewidoczne - nie przypominają koszy); całkowity brak pojemników na najczęstsze śmieci: butelki - ani na plastikowe, ani na szklane; standardowy kosz zapełnia się po wrzuceniu dwóch "petów".
  • Zupełny brak informacji turystycznej w terenie: np. drogowskaz do cmentarza ewangelickiego w Grabownicy jest przy szosie samochodowej (z samochodu nieczytelny), lecz nie ma przy szlaku rowerowym. [Są mapki na niektórych przystankach].
  • Skrzyżowania, szczególnie w terenie zabudowanym (np. w Miliczu): przed nieomal każdym skrzyżowaniem szlak się kończy po to, aby zacząć się dwadzieścia metrów dalej. Po co? Dla Roweromaniaka jest to niezrozumiałe: czy chodzi o to aby rowerzysta miał pierwszeństwo (powinien: na skrzyżowaniu dróg, z których tylko jedna jest utwardzona ma ona pierwszeństwo - szlak jest utwardzony, a ulice z którymi się krzyżuje - niekoniecznie). Gdzieniegdzie - na skrzyżowaniach z ulicami asfaltowymi - wymalowano na kawałku szlaku niebędącym szlakiem zebry (przejścia dla pieszych). Komu masją służyć? Pieszym? Skąd się tam wezmą na ścieżce rowerowej? Pewnie jakiś zdurniały urzędas roweru nieznający nawet ze zdjęć wymyślił, że dla "bezpieczeństwa" rowerzysta powinien zejść z roweru (nie wolno przejeżdżać ulicy po przejściu dla pieszych). Tylko czy napewno zejdzie? Na razie nikt nie schodził (a cyklistów było wielu - ruch w łykend przedmajowy był duży). I po co mieliby schodzić, skoro tymi ulicami samochód przejeżdża średnio raz na tydzień? Może lepiej oznaczyć odpowiednio dwie/trzy ulice, na których samochody czasem jeżdżą np. malując przejazd dla rowerów i stawiając dla rowerzystów znak podporządkowania, a na pozostałych skrzyżowaniach zbędne zebry, końce szlaku i początki następnego usunąć?
    Pomimo tych "błędów młodości", Roweromaniak uważa, że jest to jeden z najładniejszych szlaków turystycznych w okolicy Milicza, zdecydowanie wart odwiedzenia.

    rpZ00. Trasą milickiej kolejki wąskotorowej

    Przypisy:
    [1] Niemalowany, czyli rzeczywiście zbudowany, a nie utworzony przez namalowanie znaków rowerka w zupełnie nieprzystosowanym dla rowerzystów terenie.