Przypis 1
Jedną niepodważalnych zasad współczesnej medycyny jest przekonanie, że jeżeli ktoś ma ciśnienie skurczowe powyżej 140 to jest chory tak ciężko, że należy za wszelką cenę sprowadzić to ciśnienie do przedziału 120..140. W przypadku Roweromaniaka doprowadziło to do spadków ciśnienia na poziom 85 (skurczowe) i 55 (rozkurczowe), przy którym ciśnieniu Roweromaniak w ogóle nie potrafił funkcjonować, przy czym ciśnienie to przy np. intensywnej pracy umysłowej potrafiło w pięć minut skoczyć powyżej 200. Przy okazji u Roweromaniaka wykryto też inne (rzeczywiste) schorzenie wymagające interwencji chirurgicznej (lasparoskopowej, więc mało dla pacjenta obciążającej), co spowodowało, że Roweromaniak mógł zaprzestać "leczenia" rzekomego nadciśnienia dopiero po wyjściu ze szpitala w połowie lipca. Przestawanie leczenia trwało ok. dwóch tygodni (wielu lekarstw nie można odstawić z dnia na dzień) i z początkiem sierpnia mógł wreszcie Roweromaniak rozpocząć rekonwalescencję i zacząć szukać przyczyn zwariowanych odczytów ciśnienia. Może do końca roku coś będzie na ten temat wiedział - kolejki do specjalistów są jeszcze bardziej zwariowane niż ciśnienie Roweromaniaka.