Przypis 1
Najbardziej ekstremalnym biwakiem jaki przytrafił się Roweromaniakowi była nieplanowana nocka w górach w latach 80-tych ub. wieku. Byliśmy we dwójkę bez śpiworów, po całodniowej walce z kurniawą przy mrozie ok. 25 stopni (w Zakopanem, kilkaset metrów niżej zanotowano -22) mając za całe pożywienie puszkę soku grejpfrutowegi i pół czekolady. Mieliśmy jednak zabrane przezornie kurtki puchowe, a Roweromaniak - wówczas jeszcze osoba paląca - miał też zapałki, co umożliwiło podgrzanie soku i stopienie nieco śniegu aby rankiem oszukać pragnienie i podgrzać przed założeniem zdjęte na noc buty. Spaliśmy po słowackiej stronie na granicy lasu w miejscu, do którego kurniawa już nie docierała (ok. 1500 m npm na turystycznej ławeczce osłoniętej nieco od wiatru i śniegu przez dwie ścianki i daszek).