i003-2.  Hotelowa Bułgaria i Rumunia a.d. 2013 (2) [14-28/VI/2013]

Największą bolączką hoteli w Rumuni i Bułgarii, które miał wątpliwą przyjemność odwiedzić Roweromaniak było działanie instalacji łazienkowych. Samo wykończenie i wyposażenie łazienek było zazwyczaj na poziomie wystarczającym[1], jednak w żadnym hotelu nie zdarzyło się, aby łazienka działała bez zastrzeżeń. Wadą najczęściej występującą był brak działających korków w zlewie i/lub w wannie/brodziku, co Roweromaniakowi utrudniało golenie się (gdy nie było korka w zlewie) oraz szorowanie stópek przykurzonych nieco całodziennym bieganiem w sandałach bez skarpet - gdy szwankował korek w wannie. W większości przypadków w zlewie (niekiedy również w wannie[2]) zainstalowany był "nowoczesny" korek sprzężony z baterią, niestety zazwyczaj niedziałający: wyrwany na siłę[3] lub nieszczelny (korki takie wymagają staranności podczas montażu, być może zbyt dużej, jak na umiejętności tamtejszych hydraulików). Inną wadą, znacznie bardziej dokuczliwą był zbyt wolny odpływ wody (średnio w co trzecim hotelu). Dodatkowo:

  • sedesy były ustawione nawet pół metra przed ścianą, przeszkadzając w wyjściu z wanny lub spod prysznica (szczególnie w Bułgarii);
  • zasłony przy wannie nie zapobiegały zalewaniu łazienki podczas brania prysznicu;
  • zdarzyła się wanna tak wysoka, że Żona Roweromaniaka miała trudności, aby do niej wejść (schodków spotykanych w takich przypadkach np. w Turcji oczywiście nie było ani dostawnych, ani wbudowanych w obudowę wanny);
  • wentylatory zazwyczaj włączały się razem ze światłem, były głośne i hałasowały przez cały czas pobytu w łazience (osobny wyłącznik wentylatora był bodajże w dwóch hotelach).

    Przypisy:
    [1] Za wyjątkiem hotelu w Melniku, gdzie nie było wanny ani brodzika, a woda spod prysznica spływała wprost na podłogę łazienki w stroną zapchanego odpływu umiejscowionego na środku podłogi, zdala od prysznica.
    [2] Swoistym quriozum była bardzo wysoka wanna z hydromasażem (tj. z otworami dysz do hydromasażu, niedziałającymi oczywiście), w której korek zatrzasnął się i nie dał otworzyć przeznaczonym do tego celu pokrętłem ani Roweromaniakowi ani wezwanej obsłudze hotelowej. Obsługa wzięła więc śrubokręt i przerobiła korek na podobieństwo większości korków hotelowych sprzężonych niegdyś (fabrycznie) z baterią, czyli wyrwała go na siłę i położyła obok wanny, uniemożliwiając jej poprawne działanie co najmniej do końca sezonu turystycznego (hotel Leipzig w Płowdiw - jedyny, któremu Roweromaniak nie pstryknął fotki).
    [3] Korek wyrwany ze zlewu/wanny był mniejszym problemem: Roweromaniakostwo wożą ze sobą korek uniwersalny, pasujący do wszystkich hotelowych odpływów wody.