i001.  Znasz-li ten kraj... 

Już któryś raz dane było Roweromaniakowi spędzić urlop w miejscu cieplejszym od rodzimej Wielkiej Polski, jednak do niektórych rzeczy przywyknąć nie może. Jest tak również z drzewkami cytrusowymi - za ruskie Chiny nie chcą mi się kojarzyć z rośliną ozdobną czy też podobną w funkcji (i rozmiarów) do swojskiej przydrożnej ulęgałki. Mam najwyraźniej zakodowane z dzieciństwa przekonanie, iż cytryny i pomarańcze to rzadkość i rarytas dostępny jedynie w okresie Bożego Narodzenia, a i to tylko przy sporej dozie szczęścia: "z Kuby wypłynął już statek z cytrusami... czy zdąży na święta" - głosiły tytuły gazet i informacje DTV. Toteż nadal dziwię się, iż w krajach odległych raptem o trzy godziny lotu lub jeden-dwa dni autobusem rosną sobie takie drzewka w ogródkach, przy drogach lub na skwerkach, zaś okoliczna dziatwa nie rzuca się na owoce nim dojrzeją, lecz nawet nie podniesie tych, co z własnej woli spadną im pod nogi.

3910A. ... gdzie cytryna dojrzewa