2420-2.  Roweromaniak pilnuje ciacha [02/05/2008]

Majowy łykend w Wolsztynie, rozdział 2.
Roweromaniak tak się żoninymi zapowiedziami słodkiej posuchy przejął, że z regionalnej bany skorzystawszy już w kwadrans po jedenastej godzinie drugiego dnia maja do Wolsztyna dotarł, co by sporządzenia ciacha wedle własnego gustu dopilnować. Zostawiwszy na straży ciacha swój bicykl po brzegi przyrządami do jedzenia służącymi wypakowany, ruszył ciacho obejrzeć i sfotografować. Stwierdziwszy, iż Akademia Mistrza ciacho przyrządzająca biegłą w tej materii jest i nadzoru nie potrzebuje, nadto hałasem z głośników bezustannie dobiegającym i perspektywą kilkugodzinnego na konsumpcję oczekiwania zmęczony, udał się w miasto. Obejrzawszy wszystkie trzy zabytkowe kościoły w grodzie się znajdujące tudzież dom niejakiego doktora Kocha (od gruźlicy) i szacowne muzeum miejskie (niejakiego Rożka, już wcześniej z pomnika w Luboniu Roweromaniakowi znanego) oraz upewniwszy się, że skansen wolsztyński również w dniu następnym zwiedzać można na "plac z ciachem" powrócił.

1081B. Roweromaniak pilnuje ciacha