1420-4.  Pozostałość po św. Marcinie [11/11/2010]

Święty Marcin na białym koniu przejechał, korowód za nim, widzowie przeszli. Pan prezydent klucze wręczył, wybrano Bamberkę i Starego Marycha. Gówno pozostało na miejscu.

Dawno, dawno temu, bodajże w starożytnym Egipcie, wymyślono podogonia (dla osłów, koni wówczas w Egipcie nie znano). Poźniej, przed Drugą Wojną (tą światową) obowiązywały ostroegzekwowane przepisy mówiące, co (i jak) ma dorożkarz zrobić z końskim łajnem. Opornym groziła utrata koncesji, podogonia były więc nadal w użyciu. Rozumiem, że trudno od świętego zażądać, aby jechał na rumaku z zainstalowanym stosownym pojemnikiem, jednak od organizatorów można chyba wymagać, by sfajdanie się konia przewidzieli i przewidzieli też stosowne środki zaradcze, czyli ekipę w razie potrzeby łajno zbierającą. Tak się jednak nie stało i nie był to pierwszy podobny przypadek w centrum miasta[1].

Kandydatów na radnych przepytywano, jakie środki podejmą dla zapewnienia czystości w mieście. Jestem kandydatem, więc odpowiadam, chociaż również pytaniem:

Czy możemy wymagać od właścicieli psów, aby sprzątali po swoich pupilach, skoro nawet święci tego nie czynią?

Dopóki w kwestii porządku będą tylko deklaracje i okazjonalne akcje w Poznaniu będzie bałagan. Pierwszym krokiem dla przywrócenia porządku musi być przykład miasta:

  • na imprezie są konie, to muszą też być sprzątający ich odchody,
  • radny czy urzędnik postawił samochód na kopercie - dostaje mandat, nawet gdy zauważyli to tylko dziennikarze,
  • chodnik przed urzędem nie jest odśnieżony - osoba odpowiedzialna dostaje po premii.
    Dopiero gdy przedstawiciele miasta będą sami dbać o porzundek ich apele znajdą oddźwięk w społeczeństwie.

    Przypisy:
    [1] Mam nadzieję że ten artefakt usunięto dość szybko, jednak nie wiem - na pokazie sztucznych ogni nie byłem, sprawdzić więc nie mogłem. Niewątpliwym faktem jest jednak, że w godzinę po wypadku tłumy poznaniaków na święto głównej ulicy miasta przybyłe, musiały jeszcze lawirować pomiędzy końskimi odchodami.