1410.  Uciekający most, mikropowieść w odcinkach [IX-XII/2007]

We wrześniu a.d. 2007 w stołecznym mieście Poznaniu doszło do niebywałej sensacji: kilkusettonowy most św. Rocha uciekł ze swojego miejsca pobytu. Jak to być mogło, przeczytasz dalej.

 1410-1.  Św. Roch wybrał wolność [13/09/2007]
Uciekający most, rozdział 1. Most (a właściwie jego wodne przęsło) "wybrał wolność" zapewne z obawy o swój los:
Długo służył pod nazwą mostu Św. Rocha jako przeprawa przez Wartę (od 1949 r. do końca września 2002 r.); w zamian nie doczekał się nawet honorowej śmierci w hutniczym piecu. Został zdemontowany i odstawiony na bok nad kanałem ulgi Cybiny, w pobliżu auli Politechniki, jednak nie dane mu było służyć dalej. Chociaż nieco go wyremontowano, przez lata nie był pewien swojego losu. Bojąc się że mógłby nie podołać wygórowanym wymaganiom lub (o zgrozo!) pozostawiono by go w zapomnieniu na przypadkowym miejscu, postanowił nie dać się. Załatwił po starej znajomości kilka kółek (od zaprzyjaźnionych kolejarzy) i uciekł. Jak sądzę udaje się pod opiekę świętych Piotra i Pawła, patronów Poznania - zmierza wszak w stronę katedry. Wkrótce zobaczymy, czy porozumiał się z Bolesławem Chrobrym, aby ten go przepuścił. Wrócić już nie może: dźwig właśnie (za karę) likwiduje jego ostatnie miejsce zamieszkania.
Na zdjęciu widać, że uciekł już spory kawałek (ok. 300 m) - stał tam, gdzie widać pracujący dźwig samojezdny. Dźwigi zresztą wkrótce zrozumiały, że przydano im rolę stosowną raczej dla komornika sądowego niż dla szanującej się maszyny; zaprzyjaźniły się z mostem i obiecały mu wszelką pomoc. Galeria: 2060B.

 1410-2.  Św. Roch przytulony do Mieszka [26/09/2007]
Uciekający most, rozdział 2. Wkrótce okazało się że Chrobry jest nie tylko chrobry, ale też uparty i dogadać się z nim nie sposób. Most i na to znalazł radę: udał się wprost do Mieszka - ojca upartego młodziana. Ten wspomniwszy przewagi syna na Zjeździe Gnieźnieńskim za przyczyną otwarcia się na turystów (niemieckich) uzyskane uznał, iż powzięty przez św. Rocha zamiar połączenia Śródki z Ostrowem godzien jest wsparcia, którego udzielić przyrzekł. Słysząc to Roch kółka porzucił i z pomocą zaprzyjaźnionych żurawi (samobieżnych, przyjechały aż z samego Śląska) do góry piąć się począł. Obecnie czeka przytulony do monarchy, aż ten obietnice swą spełni, co nastąpić ma w ostatni łykend września a.d. 2007. Galeria: 2060C.

 1410-3.  Św. Roch na plecach Mieszka spoczywający [30/09/2007]
Uciekający most, rozdział 3. Książę Mieszko słowa danego Rochowi dotrzymał i ominąć się pozwolił, chociaż odbywać się to miało z wielkim dla monarszej dumy uszczerbkiem: Roch nie tylko wywyższyć się ponad władcę musiał lecz również po plecach książęcych przeczołgać się winien. Władca zgodził się nawet na przejściową utratę części swoich atrybutów: lamp czterech, fragmentów balustrady (również czterech), nie wspominając już o trakcji tramwajowej. Nie chcąc jednak, aby licznie na przyczółkach zgromadzona gawiedź władcę w tak dwuznacznej sytuacji obaczyć mogła, opóźniał Mieszko całą operację tak, aby za światła dziennego się nie odbyła. Bez końca opóźniać jednak nie mógł - naraziłby na szwank swoją książęcą reputację. Tak więc kwadrans przed 22.00 zezwolił Rochowi wczołgać się na swe mocarne plecy nakazując mu jedynie, aby czołgał się wzdłuż filarów, a to dla zachowania mocarności tychże. Roch wczołgał się lecz, trudem zmożon, na środku mieszkowych pleców zległ i o odpoczynek do niedzieli rana poprosił. Tak też i się stało.
Roweromaniak starannie przygotowania do zamierzonej operacji obserwując właściwy jej czas przewidział i w odpowiednim momencie u stóp Mieszka się zjawił, o czym dobitnie zaświadczają wykonane zdjęcia.

 1410-4.  Św. Roch ominął Mieszka [01/10/2007]
Uciekający most, rozdział 4. Po niespokojnym śnie Św. Roch obudziwszy się jął monarchę namawiać aby nie mieszkając operację przeczołgiwania się zakończyć. Książę z ochotą na to przystał i wkrótce Roch był już po północnej stronie. Stało się to tak szybko, że nie tylko Roweromaniak ledwie bicyklem dysponujący, lecz nawet prześwietna Telewizja Poznańska uwiecznić tego momentu nie zdołali. Wszelako będąc na miejscu w chwilę później Roweromaniak zastaną sytuację na fotce udokumentował, którą na stronie swej umieścił.
Rajcy miejscy widząc nieprzepartą wolę Rocha i wyraźnie mu sprzyjającego władcę Ostrowa i całego państwa Polan podumali nieco, po czym mostów zamysł pomiarkowawszy uchwalili, co by dla Rocha nowe przyczółki na wprost katedry postawić tak, aby mógł poznaniakom służyć łącząc plac przykatedralny ze śródeckim rynkiem, co stać się ma jeszcze w tym roku (a.d. 2007).

 1410-5.  Św. Roch dotarł do celu [28/10/2007]
Uciekający most, rozdział 5. Rajcy miejscy, z racji wyborów mocno ostatnio zajęci reklamą swoją i swoich partyi, wszakże czas na realizację obietnicy Rochowi danej znaleźli, przyczółki dla mostu wznieść kazali, terminu ich budowy uczciwie pilnując. Roch nie będąc pewnym czy wyborcza zawierucha w dobrą wolę rajców nie uderzy, pośpieszał co sił i już w piątek (26 października) na swym nowym miejscu się znalazł. Podziękowania usłużnym kółkom (od kolejarzy pożyczonym) złożywszy, z czułej ich opieki oswobodzon czym prędzej kazał się do stałego lądu mocno przytwierdzić. Robotnicy z palnikami wnet się do pracy zabrali i w dniach najbliższych Rocha na dobre do przyczółków przyspawać przyobiecali. Muszą jeszcze Rocha o łokieć w dół opuścić, zabetonować i nawierzchnię położyć tak, aby w początku grudnia mieszczanie śródeccy swych znajomych na Ostrowie mieszkających suchą stopą i bez zbędnego obchodzenia odwiedzać mogli.

 1410-6.  Most czeka na otwarcie [06/12/2007]
Uciekający most, rozdział 6. Rajcy budowlańców przypilnowali, a pogoda takoż prace ukończyć dozwoliła, co przychylności niebios dla ucieczki mostu dowodzi - być może za sprawą wspomnienia historii patrona (św. Rocha), któren w żywocie swoim takoż pielgrzymkę odbył - do samego Rzymu mianowicie. Pomnąc jednak smutny dalszy los świętego stanowczo powrót mostowi na dawne miejsce odradzam - nie chcę przecież o zdradę go oskarżać ani na śmierć w więzieniu narazić. Wierzę dogłębnie iż tak się nie stanie, na co wskazuje też nakazana przez rajców zmiana nazwy mostu na Cybiński - wszak dwóch mostów Rocha w naszem grodzie być nie powinno.
Most odmalowany (częściowo) w kolorze czas minionego ustroju przypominającym oraz w gustowną granitową kostkę ubrany czeka już na Naczelnego Rajcę, któren dzisiaj (7 października a. d. 2007) o godzinie 18 w swe mocarne choć spracowane dłonie nożyce chwyci, wstęgę przetnie i tłum na most wpuści. Z tey też okazji feta wielka przygotowywana jest, mianowicie ognie sztuczne i inne lube gawiedzi niespodzianki. Może być także iż Naczelny Rajca postulat gminu nadania przeprawie miana Mostu Jordana zaakceptuje i prawem ogłosi.
Roweromaniak czas odpowiednio wyliczywszy pod most wczoraj około 14 bicyklem podjechał i na tymże bicyklu most w obie strony przebył, być może jako pierwszy cyklista poznański, co na zdjęciu zostało uwiecznione. Galeria: 2060G.

 1410-7.  Jak Roch stał się Jordanem [07/12/2007]
Uciekający most, rozdział 7. Tak więc stało się: stary-nowy most został uroczyście oddany do użytku dla pieszych i rowerzystów, czemu przyglądała się tłumnie zebrana gawiedź. Niestety gawiedź przyglądała się z oddalenia: bliższe miejsca były zarezerwane, teren zaś ogrodzony, co Roweromaniakowi nie bardzo się podobało. Wygłoszono stosowne przemówienia, odbyło się (ciekawe) widowisko z rodzaju "światło i dźwięk", wystrzelono odpowiednią ilość rac. Most został pokropiony i nazwany imieniem biskupa Jordana, wstęga przecięta. Tłumy jęły się przechadzać w obie strony inaugurując ruch na Szlaku Królewsko-Cesarskim, od tej chwili najważniejszym szlaku turystycznym Poznania. Aby gawiedź o szlaku nie zapomniała, uroczystości zaplanowano aż do niedzieli (9 października 2007), uruchamiając nawet okazyjną, darmową bimbę dla podwiezienia mieszkańców dalszych okolic. Galeria: 2060H.

2060. Most Św. Rocha w Poznaniu